Archiwum marzec 2009


mar 27 2009 lubieafrotrensy
Komentarze: 0

„Przecież został wam jeszcze miesiąc.”

Urodziny Jaya zbliżały się i zbliżały aż w końcu nastały. Jednak nie przebiegały tak jak byśmy tego oboje chcieli. Koło 3 nad ranem obudził mnie silny ból brzucha. Nie mogłam go znieść. Jay spał obok mnie i musiałam go obudzić czy tego chciałam czy nie.

Anka – Kochanie… Kochanie…

Nie mogłam tego śpiocha dobudzić. Szturchałam nim we wszystkie strony. I dopiero po długim czasie się przebudził. Strasznie był zaspany i z lekka zły.

Jay – Co się dzieje??

Anka – Jay nie wiem ale bardzo mnie brzuch boli.

Gdy powiedziałam mu to od razu się przebudził i jak to ojciec przed porodem zaczął panikę siać.

Jay – Jesteś pewna że to mogą być skurcze porodowe??

Anka – Ja nie wiem. Ale podobne czułam gdy się Franio rodził. 

Jay – Dobrze, tylko spokojnie. Od kiedy masz te skurcze??

Anka – Nie wiem z pół godziny może godzinę. Jay zrób coś bo mnie strasznie boli…

Jay – Spokojnie, już dzwonię po pogotowie.

Wyleciał z łóżka i poszedł zadzwonić. Kiedy wrócił do pokoju ponownie mnie uspakajał. W miedzy czasie zadzwonił po moich rodziców aby przyjechali. Mogło się okazać, że zaczynam rodzić i nie będzie miał kto zostać z Frankiem. Rodzice i pogotowie przyjechali razem. Jay czekał na dole. Pierwsi weszli lekarze Jay powiedział gdzie się ja znajduję a sam zajął się rodzicami.

Mama A. – Co się dzieje??

Jay – Ania chyba zaczęła właśnie rodzić.

Mama A. – Już?? Przecież został wam jeszcze miesiąc.

Jay – Właśnie się tego bałem.

Tata A. – Synu nie martw się wszystko będzie dobrze. Ania też się przed wcześnie urodziła.

Jay – A jak coś się stanie dziecku??

Mama A. – Wszystko będzie dobrze. Poczekaj co powie lekarz.

Lekarz zbadał mnie szybko i stwierdził jedno znacznie że muszę jechać do szpitala ponieważ rodzę. Zabrali mnie na nosze i znieśli na dół. Jay szybko założył bluzę i pojechaliśmy do szpitala. A tam momentalnie zabrali mnie na położnictwo. Położyli mnie na sali i na razie obserwowali ponieważ nie zdążyły mi jeszcze odejść wody. Leżeli i czekali aż skurcze będą częstsze. Jay siedział przy mnie i cały czas trzymał mnie za rękę.

Anka – Jay boję się…

Jay – Czego?? Wszystko będzie dobrze.

Anka – Ale czemu miesiąc wcześniej ma się urodzić nasze dziecko??

Jay – Może śpieszy się do nas.

Anka – A może cos mu jest??

Jay – Nie myśl o tym tylko zbieraj siły na poród.

W kieszeni Jaya zaczęła wibrować komórka. Wyjął ją i zobaczył kto to dzwoni. Byli to teściowie którzy chcieli bardzo wiedzieć co się dzieje ze mną i maleństwem. Jay szybko nakreślił im cała sytuację ponieważ ja zaczęłam dostawać mocniejszych skurczy. Lekarze podjęli decyzję że jedziemy na porodówkę. Jay niestety nie mógł być przy porodzie. Stał na zewnątrz i czekał na płacz dziecka. Lecz mijały godziny i nic nie było słychać. Po 3 godzinach męki lekarz wyszedł do Jaya.

Jay – Co z moją żona i dzieckiem??

Lekarz – Musimy zrobić pańskiej żonie cesarskie cięcie. Dziecko owinęło się pępowiną w koło szyjki.

Jay – A jak się ma Ania??

Lekarz – Jest bardzo zmęczona, ale za kilka minut będzie po wszystkim. Proszę cierpliwie poczekać.

Jay – Dobrze.

Usiadł na krzesełku i modlił się by się to już skończyło. Ja zostałam uśpiona i lekarze zaczęli wykonywać cesarskie cięcie. Już po kilku minutach po wyjęciu i przebudzeniu maluch zaczął płakać. Darł się tak mocno że gdy się wybudziłam z narkozy to bardzo dobrze go słyszałam.  Bardzo się wystraszyłam. Pielęgniarka powiedziała mi dokładnie wszystko.

Anka – Urodziłam??

Pielęgniarka – Urodził Pani ślicznego i zdrowego chłopca.

Anka – Nic mu nie jest?? A mogę go zobaczyć??

Pielęgniarka – Wszystko jest dobrze. Został zabrany na badania a potem trafi na tydzień do inkubatora.

Pielęgniarka zajęła się mną i odwiozła mnie na sale. Gdy tylko dziecko pojawiło się na świecie lekarz poszedł poinformować ojca o wyniku porodu.

Lekarz – Moje gratulacje. Pańska żona urodziła silnego chłopaka.

Jay – Syn??

Lekarz – Tak.

Jay – Dziękuję. A przepraszam gdzie jest żona?? I gdzie jest syn??

Lekarz – Żona będzie za chwalę przewieziona na salę, a syn trafi na tydzień do inkubatora. 

Bardzo się cieszył. Zadzwonił od razu do rodziców jednych i drugich i powiadomił ich że rodzina powiększyła się o kolejnego męskiego potomka. Wszyscy się bardzo cieszyli. Ja leżałam oczywiście sama. Jay przyszedł do mnie. Musiał się ze mną podzielić swoją radością.

Anka – Widziałeś go?? 

Jay – Tak, jest taki mały i śliczny. Ale widać że bardzo siłowny.

Anka – Taak?? A podobny do Ciebie??

Jay – Nie widziałam dokładnie. Za tydzień go będziesz miała przy sobie to się zobaczy.

Anka – Już bym go chciała. Jay a która jest godzina??

Poszukał telefonu i zobaczył godzinę.

Jay – Jest 10:03.

Anka – To ja ile godzin rodziłam??

Jay – Z 6 godzin. Wiesz na początku nie mogłaś naturalnie.

Chwile sobie porozmawialiśmy. Jay się zastanawiał jak damy mu na imię. Chciał aby był to Jay Junior ale wybiłam mu to z głowy. Zaproponowałam Antoś. I bardzo się mu spodobało to imię. Jednak przypomniało mi się coś bardzo ważnego i związanego z Jayem.

Anka – Misiu zapomniałam… Wszystkiego dobrego.

Jay – Acha bo ja mam dziś urodziny. Z tego wszystkiego zapomniałem.

Anka – A ja nie mam dla Ciebie prezentu…

Jay – Już dostałem Antosia.

Anka – Kocham Cię.

Jay pocałował mnie. A potem zaczęli wydzwaniać chłopacy z życzeniami i dlaczego go nie ma na próbie. Jay musiał im wszystko opowiedzieć. Nie obyło się bez gratulacji drugiego synka. Wszyscy powiedzieli, że później może uda się im mnie odwiedzić. Jay cały dzień spędził ze mną. A kiedy usypiałam wychodził aby popatrzeć na małego. Koło 17 przyszli rodzice z Frankiem. Oczywiście najpierw odwiedzili Antosia. Jay wszystko im opowiedział dlaczego takie imię i wszystko. Pokazał Frankowi jego młodszego braciszka.

Jay – Zobacz to jest Antoni Twój brat.

Franke jedynie się uśmiechnął. Rozumiał już trochę spraw. Jay wszystko mu opowiedział. Potem przyszli do mnie. Rodzice mi gratulowali i bardzo wypytywali o poród.

Mama A. – Aniu jak się czujesz??

Anka – Nie jest źle. Ale poród był ciężki.

Mama A. – Domyślam się. Ale jest drugi mały Khan.

Anka – Oj jest. 

Mama bardzo się rozczulała nad drugim wnukiem. A kiedy się skończyły godziny odwiedzin musieli wszyscy iść. Jayowi było najgorzej. Ale poszedł. Ja zaraz potem usnęłam.

   

   

pampelunczyj : :